• Skip to primary navigation
  • Skip to main content
mikrobajki

Mikro Bajki

Kolejna witryna oparta na WordPressie

  • Mikrobajki
  • O projekcie
  • O mnie
  • Słowniczek trudnych wyrazów

Bajki

4. WEJDŹ WYŻEJ!

29 sierpnia 2020

1-KOMINIARZ

– Idzie kominiarz po drabinie… – mamusia powoli szła po ramieniu Tasi Nibyludzikiem-Kominiarzem, który składał się z dwóch palców. Kiedy Kominiarz dochodził do uszka dziewczynki, lekko je pociągał i mówił:
– Tu zadzwoni…
Potem Nibyludzik wspinał się dalej po buzi, jak po jakiejś górze i lądował na czole, pukając w nie:
– Tu zapuka…
I szybko przeskakiwał w dół, ciągnąc lekko za nosek:
– A, dzień dobry, panie Kluka!
Tasia wiedziała, że Nibyludzik-Kominiarz w końcu złapie ją za nosek, ale zawsze śmiała się w tym momencie. Cieszyła się, że udało mu się skończyć wędrówkę. Potem nagle znikał, a Tasia przyglądała się, jak mamusia dalej gotuje obiad na małej kuchence elektrycznej, która stała na kredensie. Mamusia czasem wyliczała:
– Kipi kasza,
Kipi groch,
Lepsza kasza,
Niż ten groch,
Bo od grochu boli brzuch,
A od kaszy człowiek zdrów!

2-KREDENS

Tasia nie lubiła ani kaszy, ani grochu, ale wyliczankę sobie powtarzała podskakując, jak piłeczka.
Tego dnia mamusia robiła też pranie i czasem schodziła na dół, do piwnicy, gdzie była pralnia. Tasia czekała na mamusię, aż w końcu usnęła skuliwszy się na amerykance. Śniło jej się, że Nibyludzik-Kominiarz zabrał ją na wyprawę. Szli przez las, a potem wspinali się wysoko w górę. Tasia potykała się o kamienie, ale szła dalej. Spotkała nawet świstaka, który spojrzał jej w oczy i czmychnął od razu. Słońce paliło mocno i zrobiło się gorąco…. Już dochodzili do szczytu wielkiej góry… Nagle usłyszała jakieś pukanie… Tasia nie wiedziała, co się dzieje? Zdziwiła się, że nie ma już Nibyludzika-Kominiarza, że leży na amerykance… Pokrywka na garnku na kuchence podskakiwała niecierpliwie. Dookoła buchały kłęby gorącej pary.

3-GARNEK

Pukanie dochodziło zza drzwi. Tasia słyszała jakieś głosy. Podeszła cichutko bliżej.
– Tasiu, tu mamusia… – usłyszała głos.
Pomyślała, że to chyba naprawdę mamusia.
– Tasiu, drzwi się zatrzasnęły i mamusia nie może wejść do mieszkania. Weź stołeczek i przystaw do kredensu.
– Dobrze, mamusiu…
– Teraz wejdź na stołeczek…
– Już weszłam, mamusiu…
– To teraz wejdź wyżej, na kredens… tylko powoli, spokojnie… żebyś nie spadła… i nie podchodź do garnuszka, bo jest gorący…
– Już weszłam, mamusiu…
– A teraz podnieś wysoko rączkę i weź kluczyk, który leży na górze…
Chwilę trwało, zanim Tasia znalazła klucz na szczycie kredensu. Poczuła się teraz, jak Nibyludzik-Kominiarz, który wspina się na wysoką górę.

4-KLUCZ

– I co? Masz już kluczyk? – niepokoiła się mamusia.
– Już mam, mamusiu…
– To włóż go do kieszonki…
– Już włożyłam, mamusiu…
– I teraz powoli zejdź z kredensu na stołeczek…
– Już zeszłam, mamusiu…
– A teraz zejdź ze stołeczka…
– Już zeszłam…
– Widzisz?… Tu są moje paluszki…. – wzrok Tasi skierował się na szczelinę pod drzwiami.
– Pamiętasz? Idzie kominiarz po drabinie…
Tasia pomyślała, że to chyba Nibyludzik-Kominiarz powrócił…
– Tasiu, podaj proszę, kluczyk – usłyszała mamusię zza drzwi.
– Już, mamusiu…
Tasia położyła kluczyk na podłodze bliziutko drzwi, a Nibyludzik-Kominiarz szybko przeciągnął go na drugą stronę. Po chwili mamusia otworzyła drzwi, za którymi stali sąsiedzi: babcia Popiołkowa i pan Stachowiak z piekarni, i nawet Stary Śrupek. Wszyscy patrzyli na Tasię szeroko otwartymi oczami. Mamusia wyściskała i wycałowała Tasię.
– Moja dzielna córeczka! – zawołała.
– No, dzielna, dzielna… i jaka mądra! – potwierdzili sąsiedzi.
– No, jakby ten garnek spadł, albo…. No, nie daj Boże! – zawołała babcia Popiołkowa…
– No wyważylibyśmy drzwi – stwierdził stanowczo pan Stachowiak.
– Dziecko by pan przestraszył – rzuciła mamusia, wyłączając kuchenkę.

5-SĄSIEDZI

Tasia nie rozumiała o co ten cały raban. Miała wtedy całe dwa lata i na pewno wiedziała, jak trzeba wchodzić wyżej, po stołeczku i po kredensie. Nawet na szafę umiała wejść, ale mamusia o tym nie wiedziała. Pewnie byłoby jej przykro, że ona już nie może tak sobie chodzić po meblach, jak jej dzielna córeczka. A Tasia bardzo lubiła się tak wsssskrabywać.

Filed Under: Bajki

3. DRZEWO

29 sierpnia 2020

1-DRZEWO-ZIELONE

Kiedy Tasia szła z babcią Lusią przez podwórko, zawsze świeciło słońce. Było to dawno temu. Babcia trzymała ją za rączkę. Tasia uśmiechała się do wielkiego drzewa. Potem przechodziły przez ciemną bramę, która połykała je jak paszcza lwa, wiszącego nad wejściem. Z hukiem zamykały się za nimi ogromne drzwi ze złotą klamką i brązowymi kulami. Lew pozostawał nad wejściem i patrzył za nimi.

2-LEW-NAD-BRAMĄ

Ulica witała je pełnym słońcem. Idąc spotykały znajomych. Babcia kazała się ładnie przywitać. Tasia mówiła więc „dzień dobry”. A babcia chwaliła się przed koleżankami, że Tasia jest bardzo zdolna, bardzo wysoka, jak na swój wiek i właśnie idą na huśtawki do Zielonego ogródka. W ogródku było dużo dzieci, których Tasia nie znała. Babcia sadzała ją na huśtawce i delikatnie popychała. Tasia wołała „Wyżej, wyżej!”, bo chciała huśtać się tak wysoko, jak inne dzieci. Babcia chyba nie słyszała tego wołania. Może była głucha, bo przecież miała już bardzo dużo lat.

3-HUŚTAWKA

Tasia do piaskownicy też nie wchodziła, bo już była za duża, żeby bawić się z maluchami w „babki”. Potem wychodziły z Zielonego ogródka i szły do swojej kamienicy. Tasia czekała na powrót z pracy mamusi i tatusia, i na braciszka, który miał się wkrótce urodzić. Siadała w oknie kuchennym u babci Lusi i patrzyła na wielkie wspaniałe drzewo na podwórku. Listki drzewa błyszczały w słońcu. Jesienią szeleściły pod butami, a po deszczu spływały z nich kropelki, które śpiewały: „kap, kap, kapu, kap…”. Nocą drzewo czerniało. Tasia czasem zostawała na noc u babci Lusi, ale kiedy budziła się ze złego snu, gałęzie drzewa szumiały: „Nie bój się, jestem tu…”.

4-DRZEWO-Z-HUŚTAWKĄ

Raz przyśniło jej się, że drzewo bierze ją na rozłożystą gałąź i biegnie do najzieleńszych ogródków na świecie. Tasia siedzi na huśtawce, dotyka stopami chmur, i śmieje się głośno…
Pewnego dnia przyszli robotnicy i postawili wysoki mur na podwórku. Drzewo zostało po jego drugiej stronie. Od tego czasu świat stał się inny. Mniej było słońca.

5-DRZEWO-ZA-MUREM

Filed Under: Bajki

2. DZIADKA OGRODZILI!

Uaktualnione: 25 września 2020

Zimowe poranki nigdy nie były dla Tasi najszczęśliwsze. Najgorzej było wtedy, kiedy czarną nocą mamusia wyciągała ją z ciepłego łóżeczka, szybciutko ubierała i wychodziły na ciemną ulicę, na której jeszcze paliły się latarnie. Mamusia mówiła, że rano podróżuje tam i z powrotem. Po południu tak samo.

Mamusia niosła Tasię na rękach na przystanek tramwajowy i jechały w stronę miasta, jak się mówiło kiedyś o centrum miasta. Na szczęście ludzie byli tak mili, że zwykle mamusi udawało się usiąść w zatłoczonym tramwaju. Tasia miała wtedy przed sobą okno i jeśli dzień był bardzo mroźny mogła sobie do woli oglądać pięknie narysowane na szybie przez mróz kwiaty, liście, gwiazdki i inne esy floresy. Bardzo to lubiła.

2 ZASZRONIONE OKNO

Kiedy jednak dzień nie był już tak zimny, Tasia mogła patrzeć na miasto. Tramwaj czasem skrzeczał, piszczał, a nieraz skręcał się na zakrętach jak wielki, ciężki wąż – wtedy metaliczny pisk kaleczył malutkie uszka Tasi. Ale ona siedziała cichutko i dalej patrzyła na świat. Codziennie tramwaj mijał pomnik poety, który stał na głównym placu miasta. Był to ciemny, masywny pan, który patrzył gdzieś daleko przed siebie. W rękach trzymał książkę. Tasia zawsze bardzo chciała go zobaczyć, bo jakoś polubiła tego poetę. I książki też lubiła, szczególnie ciężkie, duże z cieniutkimi karteczkami, które bardzo przyjemnie było przekładać i przyglądać się literom i rycinom. Lubiła też ich zapach.

3 TRAMWAJ NR 13

Mamusia oddawała Tasię do żłobka, a sama wsiadała w ten sam tramwaj, ale jechała w przeciwną stronę. Firma mamusi była po drugiej stronie miasta. Mamusia wpadała zawsze na ostatnią chwilę. Po pracy znów musiała odbyć tę samą wędrówkę tramwajem. Znów pojechać przez całe miasto, mijając po drodze swoją ulicę, do żłobka po Tasię. Potem już tylko powrót do domu znów tą samą trasą i tym samym tramwajem numer 13. I tak mijały dni i miesiące.
W końcu dni wstawały już wcześniej i kiedy mamusia wyciągała Tasię z ciepłego łóżeczka, było coraz jaśniej. Jak to na wiosnę.
Pewnego dnia jechały tramwajem numer 13 przez główny plac miasta, ale Tasia nie dostrzegła od razu pomnika poety. Niby był, ale jakiś inny. Zobaczyła, że wokół pomnika stoi płot i dlatego nie za bardzo go widać. Na płocie zawieszono tablicę z napisem „remont”, ale Tasia jeszcze wtedy nie umiała przecież czytać. Nagle krzyknęła głośnym, dorosłym głosem:
– Mamusiu, popatrz, dziadka ogrodzili!

4 REMONT

Ludzie w tramwaju numer 13 nagle obudzili się, jak ze snu. Zaczęli się niby uśmiechać i niby dziwić. Chyba nie lubili poety albo głośnych rozmów. Rano woleli drzemać kołysząc się w tramwaju w tę i we w tę.
– Tasiu, to nie jest dziadek, to jest Adam Mickiewicz, poeta – powiedziała półgłosem mamusia.
– Tak, dziadka poetę ogrodzili, mamusiu! – dalej stanowczo buntowała się Tasia.

5 TRAMWAJ NR 13 NAD RANEM

Tramwaj zatrzymał się na przystanku. Mamusia szybko wzięła Tasię na ręce i wysiadła wśród dziwnych spojrzeń i uśmiechów innych pasażerów. Do żłobka miały jeszcze jeden przystanek. Pokonały go pieszo. Tasia wtedy przekonała się, że czasem nie warto mówić głośno o tym, co się widzi. Tego dnia mamusia po raz pierwszy spóźniła się do pracy.

Filed Under: Bajki

1. WIELORYBA

28 sierpnia 2020

1 WIELORYBA

Mała Tasia z tatusiem wyszła na podwórko wielkiej kamienicy. Słońce stało wysoko, ale budynki dookoła dawały zawsze trochę dobrego cienia. Tatuś siadał na ławeczce i czytał gazetę. Tasia budowała babki z pisaku w piaskownicy. Szybko jej się to znudziło i usiadła obok tatusia.

2 TATUŚ

– Jak to się stało, że jestem? – zapytała Tasia.
– Twoja mamusia i tatuś bardzo chcieli cię mieć, no i urodziłaś się.
– Dlaczego chcieliście mnie mieć?
– Bo wszystkie mamusie i tatusiowie już mieli swoje córeczki, a my nie i było nam bardzo przykro.
-Mhm…

3 BABKI Z PIASKU

Dziewczynka zamyśliła się, a potem pobiegła za piłką, która toczyła się po podwórku. Nagle zatrzymała się i spoglądała uważnie na chłopców, którzy bawili się w wojnę. Karabinami z patyków strzelali do każdego. Jeden z chłopców powiedział:
– No, to już wszyscy nie żyją. Nareszcie!
Tasia nie wiedziała co to znaczy, ale zaczęła płakać. Chłopcy porzucili kije i pobiegli do domów. Tatuś podniósł jeden z kijków i powiedział:
– Chodź, zrobimy wędkę.
– Z kijka? – zapytała Tasia.
– No, jasne. Mam tu kawałek sznurka. A ty miałaś guzik, prawda?
– Mhm…
Tasia otworzyła dłoń i pokazała mały złoty guziczek.
– To będzie robak. No wiesz, ryby łowi się na robaki.
Powiedział tatuś przywiązując guzik do sznureczka, który wyjął z kieszeni.
– Mhm…

4 TASIA

Tasia chwyciła szybko wędkę i zanurzyła w trawie. Wiedziała, że ryby łowi się w rzece, ale na podwórku nie było akurat rzeki, ani nawet żadnej kałuży. Trawa była zielona i głęboka prawie tak, jak rzeka, w której łowili z tatusiem wąsate ryby.
Po chwili wędka zaczęła się szarpać, a Tasia zawołała uradowana:
– Popatrz, jaka wielka ryba!
– Rzeczywiście olbrzymia! Trzymaj mocno, żeby ci nie uciekła! – zawołał tatuś.
– Mhm… – Tasia mocowała się z wędką.
Wreszcie razem wyciągnęli rybę na brzeg trawnika. Usiedli na ławeczce i z podziwem jej się przyglądali, a potem wypuścili ją z powrotem.

5 RYBKA

– Co to znaczy, że się kogoś kocha? – zapytała nagle Tasia.
– Jest się dla kogoś bardzo dobrym – odpowiedział tatuś.
– Tak, jak mamusia? – dalej pytała Tasia.
– Tak, tak, jak mamusia i tatuś.
– Mhm… – zamyśliła się Tasia.
– Chodź, złowimy teraz największą rybę na świecie!
– Wiem… taka ryba, to wieloryba!
Znowu zarzucili wędkę w trawę – bardzo, bardzo głęboko. Ta zabawa podobała się Tasi. Zawsze już nosiła w kieszeni ten mały złoty guziczek, z którego tak łatwo można było zrobić wędkę. Jeśli było jej smutno, siadała na ławeczce i znów łowiła wielorybę razem z tatusiem.

Filed Under: Bajki

  • « Go to Previous Page
  • Go to page 1
  • Go to page 2
  • Go to page 3
1 WIELORYBA 1. WIELORYBA
2. DZIADKA OGRODZILI!
1-DRZEWO-ZIELONE 3. DRZEWO
1-KOMINIARZ 4. WEJDŹ WYŻEJ!
1-STRAGAN-NA-ZIELONYM-RYNKU 5. SPRAWUNKI
1-CHLEB-Z-MUSZKATRDĄ 6. U TYCH W KOŃCU
1-TERAKOTA 7. TERRRAKOTKA
1-CIASTECZKO-W-PAPILOTCE 8. CIASTECZKA W PAPILOTKACH
1-ŚRUPEK 9. ŚRUPEK
1-KAWIARNIA 10. KAWIARNIA albo NIEDOCUKRZENIE
1-KRÓLOWA-LECI-NAD-ULICĄ-ŁĄKOWĄ 11. KRÓLOWA
1-BUTY-NA-STOLE 12. BUTY NA STOLE
1-ROWER 13. WYPADKI CHODZĄ PO KAŁUŻACH
1-TRZEPAK 14. O WYCHODZENIU PRZEZ OKNO
1-FOTO-ZORZA 15. PTASZEK W APARACIE
1-RODZINA 16. KAPELUSZ
stypendium
Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci

wykonanie strony internetowej: miastostron.pl